Kiedy spotkałam się z Natalią, był zimny listopadowy dzień. Nic nie
zapowiadało, że wyjdę tak zdziwiona ze spotkania. Otóż powiedzmy to
zgrabnie "byłam ostatnią deską ratunku" z niezłą zagłostką. Ponieważ
należę do osób raczej ambitnych, za punkt honoru wyznaczyłam sobie, że
zrobię wszystko to, co wymarzyło się Natalii i jej przyszłemu mężowi.
Ba, zrobię to najlepiej jak potrafię. :) A wszystko zapowiadało się
rewelacyjnie - tyle atrakcji jak na jeden wieczór, tyle niespodzianek i
oryginalności. I nadszedł pierwszy dzień grudnia. Jeszcze zimniej. Myślę
sobie, że mógłby padać śnieg. Będzie tak magicznie. Dojeżdżam do domu
Natalii i w głowie mam tylko jak echo, być niewidzialnym. Jeszcze
bardziej niż zwykle. Szukać emocji, łapać chwile. Widzę moją Panią Młodą
i uśmiecham się z zachwytu. Wygląda cudownie. Z niecierpliwością czeka
na Pawła. Kolejne emocje. Zaczyna padać śnieg. Uśmiecham się sama do
siebie. Reportaż robi się sam. Potem już Kościół, następnie wesele...
masa atrakcji, rewelacyjna oprawa dzięki TheSingers, światełka, tańce,
hulanki... i gdy już wychodziłam, uśmiechałam się do siebie. Bo co to za
fotograf, który nie podejmuje wyzwań? :)
Kościół: pw. św. Wojciecha w Bydgoszczy
Wesele: Pałac w Lubostroniu
Oprawa muzyczna:
The Singers


Kolejny świetny reportaż. Piękne, dynamiczne kadry - żadnych niepotrzebnych ujęć, ogląda się "jednym tchem" - jak z czytaniem dobrej książki.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za tak miłe słowa! :-)
Usuń